03 kwietnia 2013

Rozmyślania przy nożyczkach i grzebieniu

Swoją pierwszą wizytę w zakładzie fryzjerskim (na miano "salonu" nijak nie zasłużył) pamiętam, jakby była wczoraj. Idąc w ślady imponującej mi od przedszkola przyjaciółki, w czwartej klasie podstawówki uparłam się na zdecydowane cięcie. Mama, zajęta pieluchami młodszej siostry, sama mając na głowie coś na kształt modnego wówczas boba, po kilku dniach daremnego przekonywania, że dobrze jest tak, jak jest, ostatecznie skapitulowała. "Idź, dziecko!" Poszłam więc, sama...
 

Czytaj więcej...