Miało być bez zapowiedzi. Bez wyjaśnień, ostrzeżeń i podań. Po prostu - tydzień bez lenaikuba.pl. W końcu sama jestem sobie szefem i ja decyduję, czy opublikuję kolejnego posta, odpowiem na komentarze i maile, czy odwiedzę znajome blogerki, prawda? Od jakiegoś czasu nosiłam się z tą myślą, postanowiłam kategorycznie w poniedziałek rano. Dziś jednak, zaraz po powrocie z długiego wspaniałego słonecznego rodzinnego spaceru (bez aparatu!!), przyszedł mail, który zmusił mnie do zrewidowania mojego podejścia. Dziękuję, Sylwia.
Czytaj więcej...