26 kwietnia 2013

Wiosna, ach to ty!

Jak to zwykle w młodych związkach bywa, początkowo iskrzyło nieustannie. Z jednej strony cudowne uczucie: obezwładniająca fascynacja, chęć ciągłego obcowania, w dzień i w nocy. Z drugiej - frustracja i presja otoczenia: brak czasu na cokolwiek innego, rozkojarzenie, dezorganizacja. Generalnie docieramy się. Wiosna i my.
 

18 kwietnia 2013

Hu! hu! ha! Wiosna zła!

Dziś tylko zdjęcia. Dziś odpadam, Kochani. Przyszła wiosna, a z nią dni dłuższe... ale krótsze. Więcej o tym paradoksie pewnie napiszę, kiedy nie będę padać z nóg. Czyli nie wiadomo kiedy. Póki co muszę kupić sobie wygodne wiosenne buty i kilka dodatkowych godzin na dobę.



Czytaj więcej...

14 kwietnia 2013

Pożegnanie zimy

Za oknem piękne słonko, 12 stopni na plusie (przed dziewiątą rano!), białe płachty śniegu znikają w oczach, więc... uff, możemy użyć czasu przeszłego! Tak, to była baaardzo długa zima. Długa, ale bywało, że baaardzo piękna. I tak się zastanawiam, po obejrzeniu poniższego filmiku, nakręconego w styczniu, czy we właściwą stronę kierujemy pretensje o tegoroczną aurę... Kto wie, może kiedy w marcu (pamiętacie dwa piękne cieplutkie dni?) przyszła wiosna, to właśnie zima schowała ją w szafie, piwnicy czy gdziekolwiek...? Być może posunęła się do tak drastycznych kroków, aby zostać z nami jak najdłużej.
 

Czytaj więcej...

12 kwietnia 2013

Syneczek mamusi

Ten post nie dość że miał pojawić się już dawno, to jeszcze miał być całkiem o czym innym. Planowałam górnolotny tekst o budowaniu relacji ojciec-syn w kontraście do tej ojciec-córka, o trudnościach i paradoksach codzienności dwóch facetów, widzianych oczami matki. Twórca miał pójść z Kubą pierwszy raz do fryzjera, aby zapoczątkować tradycję, która zbliży ich do siebie i, w zależności od tempa wzrostu blond czupryny, systematycznie będzie stwarzać okazje do zacieśniania więzi...
 

Czytaj więcej...

03 kwietnia 2013

Rozmyślania przy nożyczkach i grzebieniu

Swoją pierwszą wizytę w zakładzie fryzjerskim (na miano "salonu" nijak nie zasłużył) pamiętam, jakby była wczoraj. Idąc w ślady imponującej mi od przedszkola przyjaciółki, w czwartej klasie podstawówki uparłam się na zdecydowane cięcie. Mama, zajęta pieluchami młodszej siostry, sama mając na głowie coś na kształt modnego wówczas boba, po kilku dniach daremnego przekonywania, że dobrze jest tak, jak jest, ostatecznie skapitulowała. "Idź, dziecko!" Poszłam więc, sama...
 

Czytaj więcej...

Urodzinowo, w fanstastycznym humorze

Choć pogoda za oknem nie nastraja optymistycznie, czuję się dziś świetnie. Nie mam depresji wywołanej kolejną zmianą cyferki, która przypomina o stopniowej utracie jędrności skóry i rosnącej liczbie zmarszczek. W końcu kobiety są jak wino, a młodym jest się duchem, nie ciałem. Co prawda za rok może być nieco mniej kolorowo, zmiana prefiksu to już poważniejsza sprawa, ale póki co wciąż cieszę się kremami 25+. W związku z powyższym postanowiłam powrócić do sięgającej czasów szkolnych tradycji częstowania cukierkami. Najchętniej zebrałabym Wasze adresy, Kochani Czytelnicy, i każdemu przesłała w kopercie... powiedzmy: śliwkę w czekoladzie. To chyba jednak byłoby zbyt szalone, nawet jak na moje możliwości. Proponuję więc coś innego
 

Czytaj więcej...