20 marca 2013

Wietrzymy. Oj, wietrzymy!

Sklepy wietrzą magazyny, blogerki wietrzą szafy. Może nieco spóźniona, wietrzę i ja, nie tylko garderobę, ale i całe mieszkanie. Kiedy rok temu Twórca stanowczo sprzeciwił się zakupowi kolejnej szafy, twierdząc, że musimy najpierw pozbyć się zbędnych rzeczy, a okaże się, że wcale nie jest nam potrzebna, początkowo byłam wściekła. Miejsce na mebel jest, a ciuchy wciąż wędrują po pokojach - to po komodach, to po kanapie, krzesłach, podłodze... Od tamtej pory, jak się pewnie domyślacie, chętnych do spacerów nie ubyło. A że przybyło, w domu na potęgę rosnących dzieci i matki z bzikiem - nikogo przekonywać nie muszę. Pewnego poranka, potknąwszy się o niemającą swojego miejsca zabawkę, przełożywszy po raz n-ty z kąta w kąt pudło z za małymi ciuszkami - doznałam olśnienia. Wyobraziłam sobie nasze niemałe przecież mieszkanie kompletnie puste, na półkach i w szufladach pojedyncze, te najbardziej potrzebne i wartościowe rzeczy, kilka pamiątek. Chwilę później pod moimi powiekami wyświetliła się reklama serwisu ogłoszeniowego, ta ze znikającymi przedmiotami i rosnącą sakiewką.