10 stycznia 2013

A ja rosnę i rosnę...

Informacja o tym, że moja córka jest już... Twórca powiedziałby "kumata", uderzyła mnie jak obuchem w głowę, kiedy leżałam z Kubą na porodówce. Nagle, praktycznie z dnia na dzień, z maleńkiego bobasa zmieniła się w zupełnie świadomą małą dziewczynkę, która zdawała się wszystko rozumieć: że to jej braciszek, że trzeba ostrożnie, że niedługo wrócimy do domu... Popłakałam się jak głupia. Moja niespełna dwuletnia córa całuje drobniutkiego różowego paluszka i mówi: "cześć Kuba". A on śpi malutki (nieważne, że niemal dwa razy większy niż ona po urodzeniu), bezbronny... Tak to zwykle bywa, że pewne rzeczy zauważamy dopiero w kontraście.