Dziesiąty post to idealna okazja, aby wreszcie się ujawnić. Lena i Kuba są bohaterami tego bloga, jego niekwestionowanymi gwiazdami, najwdzięczniejszym tematem i niewyczerpanym źródłem inspiracji. Nie oszukujmy się jednak – o formie i treści decyduję tu ja, czyli Rodzicielka. Uznałam za koniecznie ukazanie Wam mojego oblicza. Oto ono.
Czytaj więcej...
świetne zdjęcia *.*
OdpowiedzUsuńWitam! Jestem Ania i jestem mamą 3 letniej Hani. Mam taki sam problem, gdyż również zdecydowałam się na to, aby moje dziecko było w domu przynajmniej do 3 roku życie. Każdy dzień spędzamy razem, każdy inaczej. I jestem szczęśliwa, bo te chwile mamy dla siebie. Prawie codziennie spotykam się z pytaniami "Hania jeszcze nie poszła do przedszkola?" i stwierdzeniami "że robimy jej krzywdę izolując ją od dzieci". Hania ma codzienny kontakt z dziećmi, chociażby z moją pięcioletnią siostrą Zuzą. A ja już myślę o wrześniu, kiedy to córka pójdzie do przedszkola. I wiem, że dla mnie to będzie trudniejsze niż dla niej.
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga od początku i jest zapewne najlepszym jakim do tej pory czytałam. Dzieci wspaniałe i poważnie zaczynam myśleć o rodzeństwie dla Hani.
Gorąco pozdrawiam!
P.S. Całkiem inaczej sobie Ciebie wyobrażałam :).
Droga Aniu,
OdpowiedzUsuńcieszę się, że jest nas, matek z misją, więcej!
Co do rodzeństwa dla Hani: muszę przyznać, że narodziny Kuby bardzo ograniczyły moje możliwości spędzania "każdego dnia inaczej" i zapewniania Lenie atrakcji, na jakie zasługuje. Pisałam z resztą o tym tu: http://lenaikuba.blogspot.com/2012/10/pierwszy-snieg.html :) Jestem jednak przekonana o słuszności tej decyzji i każdego namawiam na jak najmniejszą różnicę wieku pomiędzy dziećmi. To cudowne patrzeć, jak razem rosną! Nie myśl więc długo tylko działaj!
Pozdrawiamy!
czy z Miss Ferreirą jesteście siostrami ? :)
OdpowiedzUsuńa jeśli chodzi o przedszkole to ja osobiście je bardzo dobrze wspominam, tak samo żłobek. ale może wynika to z tego że od małego lubiłam spędzać czas w grupie i wyrywałam z domu :)
p.s. piękne zdjęcia.
Nie, nie jesteśmy siostrami! ;)
OdpowiedzUsuńJa też lubiłam przedszkole i nie zamierzam Lenki izolować od dzieci, ani trzymać na siłę w domu. Do przedszkola przyjmują jednak najwcześniej trzylatki i niekoniecznie na 9 godzin. Jestem za to wielką przeciwniczką żłobków. Oddanie niemówiącego dziecka pod opiekę całkiem obcych osób, w obce miejsce, niezależnie od opinii danej placówki, jest dla mnie niedopuszczalne.
Kochana!
OdpowiedzUsuńMimo, że niejedna osoba posądza mnie o feministyczne zajawki, popieram to co mówisz! Nie dlatego, że ja myślę podobnie. Bo ja (stety czy nie) nie jestem z tych mam z powołaniem. Mi się marzy BARDZO ucieczka z domu.
Zgadzam się z Tobą, że jeżeli jakiejś mamie to odpowiada tak jak Tobie to super! I super, że podkreślasz to, że chodzi o mamy, które tego chcą, a nie że są zmuszane :)
P.S. Zajefajne macie zdjątka Rodzicielko :)
Pisząc o byciu "zmuszanymi" miałam na myśli kobiety, które "muszą" pracować ze względów finansowych lub z obawy przed wypadnięciem z rynku pracy. Cudzysłów pojawił się nie bez powodu, bo zawsze podchodzę z nieufnością do takiego tłumaczenia. Niestety, w naszych realiach pójście do pracy generuje koszty niejednokrotnie porównywalne z potencjalnym zarobkiem. Bardzo często jest to właśnie ucieczka z domu, bo, nie oszukujmy się, bycie full-time mum, szczególnie więcej niż jednego malucha, to nie bułka z masłem i na pewno nie jest dla każdego.
OdpowiedzUsuńJestes niesamowicie piekna i masz cudowne dzieciaki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Dag! Z drugim zgodzę się bez zastrzeżeń, co do pierwszego - nie przesadzałabym :)
OdpowiedzUsuńBrawo!
OdpowiedzUsuńDobrze, że jest coraz więcej mam, które WYBIERAJĄ "siedzenie" w domu. Sama mam półrocznego synka (oczywiście najwspanialszego na świecie;) ) i z radością spędzam z nim czas (chociaż raz na jakiś czas potrzebuję kilkugodzinnego wychodnego;) ). Zobaczymy, jak będzie z powrotem do pracy - jeszcze trochę nie zamierzam wracać. Kombinuję, co by tu wymyślić, żeby bycie mamą nie było moim jedynym zajęciem, a jednocześnie, żeby nie było tak, że widzę dziecko przez dwie godziny dziennie...
pozdrawiam:)