15 listopada 2012

Rodzicielką być...

Dziesiąty post to idealna okazja, aby wreszcie się ujawnić. Lena i Kuba są bohaterami tego bloga, jego niekwestionowanymi gwiazdami, najwdzięczniejszym tematem i niewyczerpanym źródłem inspiracji. Nie oszukujmy się jednak – o formie i treści decyduję tu ja, czyli Rodzicielka. Uznałam za koniecznie ukazanie Wam mojego oblicza. Oto ono.


Czytaj więcej...

10 komentarzy:

  1. Witam! Jestem Ania i jestem mamą 3 letniej Hani. Mam taki sam problem, gdyż również zdecydowałam się na to, aby moje dziecko było w domu przynajmniej do 3 roku życie. Każdy dzień spędzamy razem, każdy inaczej. I jestem szczęśliwa, bo te chwile mamy dla siebie. Prawie codziennie spotykam się z pytaniami "Hania jeszcze nie poszła do przedszkola?" i stwierdzeniami "że robimy jej krzywdę izolując ją od dzieci". Hania ma codzienny kontakt z dziećmi, chociażby z moją pięcioletnią siostrą Zuzą. A ja już myślę o wrześniu, kiedy to córka pójdzie do przedszkola. I wiem, że dla mnie to będzie trudniejsze niż dla niej.

    Czytam Twojego bloga od początku i jest zapewne najlepszym jakim do tej pory czytałam. Dzieci wspaniałe i poważnie zaczynam myśleć o rodzeństwie dla Hani.
    Gorąco pozdrawiam!

    P.S. Całkiem inaczej sobie Ciebie wyobrażałam :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga Aniu,
    cieszę się, że jest nas, matek z misją, więcej!
    Co do rodzeństwa dla Hani: muszę przyznać, że narodziny Kuby bardzo ograniczyły moje możliwości spędzania "każdego dnia inaczej" i zapewniania Lenie atrakcji, na jakie zasługuje. Pisałam z resztą o tym tu: http://lenaikuba.blogspot.com/2012/10/pierwszy-snieg.html :) Jestem jednak przekonana o słuszności tej decyzji i każdego namawiam na jak najmniejszą różnicę wieku pomiędzy dziećmi. To cudowne patrzeć, jak razem rosną! Nie myśl więc długo tylko działaj!

    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  3. czy z Miss Ferreirą jesteście siostrami ? :)
    a jeśli chodzi o przedszkole to ja osobiście je bardzo dobrze wspominam, tak samo żłobek. ale może wynika to z tego że od małego lubiłam spędzać czas w grupie i wyrywałam z domu :)
    p.s. piękne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, nie jesteśmy siostrami! ;)
    Ja też lubiłam przedszkole i nie zamierzam Lenki izolować od dzieci, ani trzymać na siłę w domu. Do przedszkola przyjmują jednak najwcześniej trzylatki i niekoniecznie na 9 godzin. Jestem za to wielką przeciwniczką żłobków. Oddanie niemówiącego dziecka pod opiekę całkiem obcych osób, w obce miejsce, niezależnie od opinii danej placówki, jest dla mnie niedopuszczalne.

    OdpowiedzUsuń
  5. http://wyznaniamatkiwariatki.blogspot.com15 listopada 2012 14:30

    Kochana!
    Mimo, że niejedna osoba posądza mnie o feministyczne zajawki, popieram to co mówisz! Nie dlatego, że ja myślę podobnie. Bo ja (stety czy nie) nie jestem z tych mam z powołaniem. Mi się marzy BARDZO ucieczka z domu.
    Zgadzam się z Tobą, że jeżeli jakiejś mamie to odpowiada tak jak Tobie to super! I super, że podkreślasz to, że chodzi o mamy, które tego chcą, a nie że są zmuszane :)

    P.S. Zajefajne macie zdjątka Rodzicielko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pisząc o byciu "zmuszanymi" miałam na myśli kobiety, które "muszą" pracować ze względów finansowych lub z obawy przed wypadnięciem z rynku pracy. Cudzysłów pojawił się nie bez powodu, bo zawsze podchodzę z nieufnością do takiego tłumaczenia. Niestety, w naszych realiach pójście do pracy generuje koszty niejednokrotnie porównywalne z potencjalnym zarobkiem. Bardzo często jest to właśnie ucieczka z domu, bo, nie oszukujmy się, bycie full-time mum, szczególnie więcej niż jednego malucha, to nie bułka z masłem i na pewno nie jest dla każdego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestes niesamowicie piekna i masz cudowne dzieciaki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję, Dag! Z drugim zgodzę się bez zastrzeżeń, co do pierwszego - nie przesadzałabym :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Brawo!
    Dobrze, że jest coraz więcej mam, które WYBIERAJĄ "siedzenie" w domu. Sama mam półrocznego synka (oczywiście najwspanialszego na świecie;) ) i z radością spędzam z nim czas (chociaż raz na jakiś czas potrzebuję kilkugodzinnego wychodnego;) ). Zobaczymy, jak będzie z powrotem do pracy - jeszcze trochę nie zamierzam wracać. Kombinuję, co by tu wymyślić, żeby bycie mamą nie było moim jedynym zajęciem, a jednocześnie, żeby nie było tak, że widzę dziecko przez dwie godziny dziennie...

    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń