05 listopada 2012

Historia pewnego chomika

Jedynym okresem w moim życiu, w którym przejawiałam skłonności do gromadzenia przedmiotów, była podstawówka. Osiem lat to dość czasu, aby półki w regale uginały się pod ciężarem przeróżnych pamiątek ze szkolnych wycieczek i kolonii, wśród których najcenniejszymi były: kamień z Gór Świętokrzyskich, gliniany mnich na beczce wina z Zakopanego i łoś-skarbonka z Krakowa. W ozdobnej szkatułce drzemały w hurtowych ilościach minerały na rzemykach i drewniane koraliki. Co się z nimi stało – nie mam pojęcia. Kiedy w pierwszej klasie liceum poznałam Twórcę, jego negacyjne podejście do wszelkich bibelotów, poparte obszernym i zaiste racjonalnym wyjaśnieniem, wpłynęło na mnie na tyle silnie, że pozbyłam się wszystkiego, czego jedynym zadaniem jest zbieranie kurzu. Od tamtej pory gromadzę wyłącznie książki, z których te najlepsze lubię mieć na własność, i oczywiście zdjęcia. Te ostatnie nie zajmują dużo miejsca, wszystkie leżą grzecznie na twardym dysku, czasem wyciekają do sieci, nie mają jednak dziwnej tendencji do odbijania się na papierze.


Kiedy razem zamieszkaliśmy, sprawca owej czystki w moim życiu (świadomej i pozytywnej!) okazał się… hipokrytą. Twórca sam gromadzi bowiem dwie rzeczy – śrubki i kable. Nie wiem, czy wystarczy to za rozgrzeszenie, ale astronomiczne ilości obydwu nie wynikają z kolekcjonerstwa, a ze słodkiego lenistwa. Łatwiej przecież kupić za dwa złote kolejne 5 deko wkrętów czy dwa metry dowolnego drutu niż zajrzeć do skrzynki narzędziowej. A że tytuł inżyniera zobowiązuje, a zew konstruktora do słabych w tym przypadku nie należy, materiały te okupują najmniej spodziewane miejsca w naszym domu. Gdybyśmy jeszcze mieli garaż, albo chociaż piwnicę… 
Osobny rozdział w tej historii chomikowania zajmują oczywiście ubrania i buty. Tu nieco trudniej wygonić ze mnie sentymentalizm, a nienoszony wełniany golf rocznik ’99 mogłabym nazwać starym druhem. Coraz mniej takich kwiatków jednak na reducie, szczególnie w obliczu okrutnej prawdy o tym, że szafy nie rosną z wiekiem. Dylemat rodzica – co zrobić z za małymi ciuszkami dzieciaków – pozostaje u nas wciąż bez rozwiązania. Pudełka z maleńkimi kaftanikami i śpioszkami przenoszone są z kąta w kąt, w oczekiwaniu najwyraźniej, wbrew zdrowemu rozsądkowi, na kolejnego potomka. W końcu zawsze chciałam mieć trójkę. Co z nimi będzie, kiedy zdecyduję, że definitywnie zamykam fabrykę? Z odpowiedzią przyszła jak zawsze nieoceniona Teściowa, która wyciągnęła swego czasu nie wiadomo skąd ogromny worek z ciuszkami Twórcy i jego młodszej siostry. Ze zdobycznymi sztruksami z Pewexu (tak, mowa o spodniach po tacie stąd i stąd!), sweterkiem dzierganym na drutach, dżinsowym kombinezonem z Holandii, brązową kurtką à la późny PRL i innymi skarbami, które nie tylko ucieszyły moje oczy, ale i łzy wycisnęły z tych, które ostatnio widziały je jakieś ćwierć wieku temu.
O ponadczasowości pewnych fasonów, kolorów czy faktur dyskutować nie trzeba, dlatego też z wędrujących pudeł kilka perełek trzeba będzie wyłowić, dobrze spakować i bezpiecznie schować gdzieś, gdzie przeczekają choćby dwadzieścia pięć lat. Może Lena czy Kuba wyśmieją wtedy ten czarny płaszczyk czy grafitową budrysówkę, a może nie…
 

PS. Żadne z nas nigdy nie miało i nie chciało mieć chomika.

Zdjęcia: Rodzicielka
Lena: 
czapka - Tirol 
szal - Carry 
płaszczyk - Reserved Kids 
rajstopy - Tesco/F&F Kids 
buty - Zara 
Kuba: 
czapka - Next 
budrysówka - Reserved Kids 
spodnie - po tacie 
buty - H&M

6 komentarzy:

  1. Ojej.. jacy oni są cudowni. Jak kiedyś będę miała dzieciaczki to chciałabym aby były takie wiecznie uśmiechnięte i Kochane, bo Lenka i Kubuś - wyglądają mi na takie dwa małe Aniołki ;)
    Cudowne zdjęcia i śliczne ubrane dzieciaczki, tylko pogratulować rodzicom takich Skarbów ;)

    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyglądają pięknie,ja sama gromadzę Matyldy ubrania z myślą o następnym potomku. Tylko jest jeden problem, nie mam ich już gdzie dawać. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wiem czy wczesniej sie dalo wysylac komentarze a ja slepa tego nie zauwazylam, w kazdym razie od pierwszego posta chcialam napisac ze super sie czyta wpisy i oglada te piekne zdjecia :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, wcześniej dodawanie komentarzy było zablokowane, takie są domyślne ustawienia bloggera zdaje się. Dowiedzieliśmy się o tym na facebooku :) Dziękujemy za tamtą informację i dziękujemy za te przemiłe komentarze!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie stylowe dzieciaczki:)są sliczne i kochane:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do wyciągania ciuszków po latach, chętnie się wypowiem... moja ostatnia wyprawa na strych zaowocowała wspaniałymi odkryciami. Mimo iż liczę sobie 22 wiosny, na poddaszu ciągle zapakowane w oryginalne, nieotwarte opakowanie leżą pampersy. Całe worki moich śpioszków, bluzeczek, sukienek, fartuszków a nawet becików. Wszystkie ciuszki cudownie zachowały się w ściśle zawiązanych workach. Ach, ile wzruszenia i radości przy ich wypakowywaniu miałam, wiem tylko ja. I jestem wdzieczna mojej mamusi , że tych cudów nie zutylizowała :P Kinga

    OdpowiedzUsuń